środa, 30 października 2013

PO CO UCZYĆ MAŁE DZIECI CZYTANIA?

Kiedy mówię rodzicom maluchów (np. 3-letnich), że będziemy uczyć się czytać, patrzą na mnie ze zdziwieniem i niedowierzeniem. I wcale się im nie dziwię, pewnie myślą: „Moje dziecko nie umie mówić, a ona chce je uczyć czytać? Czy to ma sens?” Pewnie że tak! Metoda o której piszę, tzw. symultaniczno – sekwencyjna została oparta na współczesnych badaniach neuropsychologicznych oraz wieloletnich doświadczeniach terapeutów i logopedów. Jej autorem jest prof. Jagoda Cieszyńska, autorka m.in. serii książeczek „Kocham czytać”. Nauka czytania metodą sylabową stymuluje i pobudza rozwój mowy. Zanim jednak dziecko zacznie czytać musi się do tego odpowiednio przygotować poprzez ćwiczenia ogólnorozwojowe (o których mowa będzie w kolejnych postach). Teraz chciałabym odpowiedzieć jednak na pytanie zadane w tytule.
Kiedyś (gdy uczyłam jeszcze w szkole) mama jednego z uczniów (który miał problemy z czytaniem i był dyslektykiem) powiedziała mi, że nie uczyła go wcześniej czytać, żeby się nie nudził w szkole. Efektem takiego założenia były problemy chłopca z nauką, niskie poczucie własnej wartości… no i mimo chęci mamy nudził się bardzo, bo zanim udało mu się złożyć wyraz, zdanie w całość, tekst zaczynał go nużyć.
Jak powiedziała  prof. Cieszyńska w jednym z wywiadów : „Dziecko, które czyta, ma poczucie że jest dobre. A najlepszą rzeczą, która pozwala osiągać sukcesy w życiu, jest przeświadczenie: „jestem dobry”. Metoda symultaniczno – sekwencyjna adresowana jest do wszystkich dzieci, a szczególnie do tych z zaburzeniami rozwojowymi, dla dzieci zagrożonych dysleksją, ze spektrum autyzmu. Metoda ta świetnie się również sprawdza w przypadku dzieci dwujęzycznychJej celem jest stymulacja rozwoju dziecka. Obecnie u dzieci wolniej rozwija się mowa poprzez częsty kontakt z telewizją i komputerem, przez co uaktywnia się jedynie prawą półkulę odpowiedzialną za obraz, natomiast lewa półkula odpowiedzialna za mowę jest mniej aktywna. Dlatego dzieci, u których mowa rozwija się wolniej powinny ograniczyć, a nawet całkowicie zrezygnować z telewizji, aby umożliwić rozwój lewej półkuli, a co za tym idzie rozwój mowy.  Wkrótce pojawią się na blogu propozycje ćwiczeń / pracy / zabawy z dziećmi w oparciu o metodę symultaniczno – sekwencyjną.
W zamieszczonym poście umieściłam informacje z tej strony, a także w oparciu o wiedzę zdobytą na studiach i szkoleniach logopedycznych.

środa, 9 października 2013

KIEDY ZREZYGNOWAĆ ZE SMOCZKA I BUTELKI?

Na prośbę koleżanek z pewnego matczynego forum kilka słów – podsumowania na temat smoczków i butelek. Są różne opinie na temat tego, kiedy z nich zrezygnować. Moim zdaniem najkorzystniej zrobić to do roku... wiem,  nie jest to proste… sama jestem mamą Maleństwa, które nie uznaje smoczka ani butelki (z własnego wyboru od niemowlęctwa; chyba czuło, że ma matkę – logopedę;) więc nie znam tego bólu, ale na pocieszenie obecnie borykamy się z odstawieniem od piersi.
 Jeśli jednak nie uda nam się od razu pożegnanie ze smoczkiem, to  najlepiej jak najrzadziej go podawać, np. tylko do zasypiania, a potem wyjmować z buzi. W dzień lepiej unikać, a już na pewno pilnować, żeby dziecko nie mówiło ze smoczkiem w buzi!
 A teraz będzie „straszonko” (kto się boi niech nie czyta!;)) Oto co może spowodować rzekomo niewinny smoczek używany w nadmiarze i zbyt długo:
- zły sposób połykania (tzw. infantylny, dziecko ma język na dnie jamy ustnej),
- wady zgryzu i czekające nas wizyty u ortodonty,
- wady wymowy, m.in. seplenienie międzyzębowe - dziecko mówiąc wkłada język między zęby, co brzydko wygląda, a brzmi jeszcze gorzej, więc trzeba chodzić z nim do logopedy,
- i teraz Was zdziwię - wady postawy - ciągłe żucie i ruchy żuchwy wpływają niekorzystnie na odcinek szyjny kręgosłupa.
Dla przeciwwagi napiszę, co zapobiega wadom wymowy:
- wprowadzanie pokarmów do gryzienia z grudkami (oczywiście najpierw małe kawałki zblendowane, później drobno pokrojone) ok. 8 m-ca. Karmiąc dziecko łyżeczką podajemy pokarm wkładając lekko łyżeczkę do buzi dziecka i czekając jak maluch zdejmie z niej pokarm. Nie „wycieramy” łyżeczki o górną wargę, aby „nic nie zostało”.
- nauka picia z kubka (odkąd dziecko stabilnie siedzi) – najlepszy jest zwykły kubek. Na początku podajemy gęsty płyn, np. kisiel, sok. Kubek opieramy lekko o dolną wargę i lekko przechylamy, ale nie wlewamy dziecku płynu do buzi, tylko czekamy jak samo górną wargą pobierze napój.
- w trakcie spaceru, kiedy nie chcemy, aby dziecku rozlał się płyn można korzystać z bidonu (z rurką). Aby nauczyć malucha pociągać płyn przez rurkę można wcześniej podać soczek w kartoniku i lekko nacisnąć kartonik, aby dziecko poczuło smak i wtedy samo zacznie „ciągnąć”.